Model B2B przez lata był w Polsce symbolem elastyczności, wyższych zarobków i mniejszych obciążeń podatkowych. Coraz częściej jednak ten sposób współpracy zamiast wolności oznacza jedynie zmianę nazwy przy zachowaniu klasycznego podporządkowania pracowniczego. Państwowa Inspekcja Pracy nie ukrywa już, że „fałszywe B2B” stało się jednym z głównych obszarów kontroli. Najnowsze interpretacje PIP pokazują wyraźnie: sama umowa nie ma znaczenia, jeśli rzeczywistość wygląda jak klasyczny etat.
Czym w praktyce jest „fałszywe B2B”?
Fałszywe B2B to sytuacja, w której osoba formalnie prowadzi działalność gospodarczą, lecz faktycznie pracuje jak pracownik etatowy. Wykonuje pracę w określonych godzinach, w siedzibie firmy, pod nadzorem przełożonego, przy użyciu sprzętu pracodawcy i otrzymuje stałe wynagrodzenie przypominające pensję. Z punktu widzenia prawa pracy nie jest istotne, że podpisano kontrakt B2B – liczy się rzeczywisty sposób wykonywania pracy.
Jeśli relacja spełnia cechy stosunku pracy, PIP może uznać, że umowa cywilnoprawna jest jedynie „opakowaniem” dla zwykłego etatu.
Stanowisko PIP staje się coraz bardziej jednoznaczne
Jeszcze kilka lat temu kontrole w zakresie fałszywego B2B były raczej incydentalne. Dziś to jeden z priorytetów inspekcji pracy. PIP w swoich najnowszych stanowiskach wyraźnie podkreśla, że nie interesuje jej nazwa umowy, lecz faktyczne podporządkowanie, powtarzalność pracy i brak przedsiębiorczej autonomii. W praktyce oznacza to, że jeśli „kontraktor” nie może sam ustalać czasu pracy, nie ponosi ryzyka gospodarczego i działa wyłącznie dla jednego podmiotu na jego zasadach, PIP coraz częściej traktuje taką relację jak stosunek pracy — nawet jeśli obie strony twierdzą, że „tak im wygodnie”.
Odpowiedzialność pracodawcy wykracza poza grzywnę
Wykrycie fałszywego B2B to nie tylko mandat. Pracodawca naraża się na obowiązek zapłaty zaległych składek do ZUS, podatków, a także wyrównania wynagrodzenia do poziomu, jaki przysługiwałby pracownikowi etatowemu. Dodatkowo pracownik może dochodzić urlopu, odprawy, nadgodzin czy przywrócenia do pracy. Co istotne, sądy coraz częściej przyznają rację osobom „wypchniętym” na samozatrudnienie, uznając, że zgoda pracownika na B2B nie zawsze oznacza, że była ona dobrowolna i świadoma.
Czy pracownik na B2B może pozwać firmę?
Tak – i zdarza się to częściej, niż mogłoby się wydawać. Pracownik może w sądzie pracy żądać ustalenia istnienia stosunku pracy, nawet jeśli przez lata wystawiał faktury. Wystarczy wykazać, że relacja w rzeczywistości miała cechy etatu. Często impulsem do pozwu jest zwolnienie z dnia na dzień, odmowa zapłaty czy konflikt z przełożonym. Wtedy „kontraktor” zaczyna analizować, że jego „własna firma” była w istocie fikcją.
Kancelaria prawna i problem fałszywego B2B
Sprawy o ustalenie stosunku pracy należą do najbardziej złożonych sporów pracowniczych. Wymagają szczególnej analizy dokumentów, korespondencji, sposobu wykonywania pracy oraz relacji faktycznych, nie tylko formalnych. Dlatego w takich sytuacjach warto skorzystać z profesjonalnej pomocy. Dobra kancelaria prawna potrafi ocenić, czy relacja B2B ma charakter pozorny oraz jakie roszczenia realnie przysługują osobie pracującej „na samozatrudnieniu”. Pomoc prawnika bywa też kluczowa po stronie przedsiębiorcy, który chce ograniczyć ryzyko zakwestionowania modelu współpracy i wdrożyć bezpieczne rozwiązania umowne.
Nowa rzeczywistość rynku pracy – etat wraca tylnymi drzwiami
Trend jest wyraźny: B2B nie przestaje istnieć, ale przestaje być „parawanem” dla etatu. Zarówno PIP, jak i sądy coraz trafniej odczytują realia rynku pracy. Pracodawcy muszą liczyć się z tym, że oszczędności na składkach mogą okazać się pozorne, a kontrakt B2B — iluzoryczną ochroną.
Dla pracowników to z kolei sygnał, że warto znać swoje prawa nawet wtedy, gdy na papierze nie jest się „pracownikiem”. W świecie nowoczesnych form zatrudnienia granice się zacierają, ale prawo pracy pozostaje niezmiennie czujne.
Artykuł sponsorowany
